niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 4 .








Z perspektywy Violetty



Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Otwarłam oczy.
 
Leżałam na biało - fioletowym łóżku, a na ziemi leżał Louis. Nic nie pamiętałam z wczorajszego wieczoru.
Wygramoliłam się spod ciepłej kołdry i poszłam do łazienki. Podczas prysznicu dopiero zorientowałam się, że moja sukienka została na ziemi w pokoju.
Owinięta tylko w ręcznik weszłam do pokoju. Na szczęście Louis jeszcze spał.
 
 Wyjęłam z szafy koszulkę sięgającą mi do ud i znów weszłam do łazienki. Ciuchy
chłopaka były na mnie o wiele za duże, ale moja sukienka śmierdziała piwem i nic innego nie mogłam założyc. Rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż.
Wyszłam z łazienki. Louis dalej leżał na brzuchu i spał. "Jaki on słodki". Po cichu wyszłam z pokoju i udałam się w stronę kuchni, gdzie wszyscy
się znajdowali.
- Cześc. - powiedziałam
- Hej. - odpowiedzieli chórem
Na śniadanie była jajecznica. Usiadłam na jednym z krzeseł i zaczęłam jeśc. Po schodach zszedł wkurzony Louis.
- Ten, kto mi zabrał moją ulubioną koszulkę ten mocno pożałuje. - w tej chwili mnie zobaczył i pokazał palcem na mnie - ty... jak Cię dorwę...
Podbiegł w moją stronę. Szybko zerwałam się z krzesła i zaczęłam uciekac. Goniłam po schodach jak szalona. Mało co się nie wywaliłam. Skierowałam się
do pokoju Zayna. Lou jak opętany wrzeszczał, żebym się zatrzymała i oddała mu jego ubranie. Nie zwracając na niego uwagi pobiegłam na balkon z hukiem go
zatrzaskując. Tomlinson po chwili dobiegł do mnie i uderzając pięściami w szklane drzwi, krzyczał:
- Violetta! Kurwa, otwieraj! Słyszysz?! Violetta!
Poluźniłam nieco uścisk dłoni na klamce, co brunet momentalnie wykorzystał. Z wściekłością otworzył balkon i naparł na mnie, przyciskając do balustrady.
Woń jego cudownych perfum wypełniła moje płuca, a przejrzystość lazurowych oczy zatrzymała pracę serca. Mimowolnie zadrżałam, kiedy przycisnął swój nagi,
umięśniony tors do mojego brzucha. " Violetta, opanuj się." - karciłam się w myślach, próbując przepłoszyć obraz jego idealnego ciała sprzed oczu.
Nie mogłam się od niej uwolnić, paraliżowała mnie.
Poczułam ciepły oddech chłopaka na moich obojczykach.
- To oddasz? - zamruczał mi do ucha, wywołując tym samym falę ekstazy.
Zbliżył się jeszcze bardziej i położył mi dłonie w talii. Tysiące motyli uwolniło się z klatek i w zawrotnym tempie zaczęło fruwać w moim brzuchu.
Odetchnęłam głęboko i przecząco pokręciłam głową. W tej chwili docisnął swoje wargi do moich. Poczułam jak w mojej głowie zawirowały uczucia i myśli.
Jak krtań zaciska się i uniemożliwia mi wydobycie jakiegokolwiek słowa. Serce biło jak szalone. Odpłynęłam.
Szatyn uśmiechnął się złośliwie i bezszelestnie ulotnił się z balkonu, pozostawiając mnie samą w pułapce niewyjaśnionych pytań. Wyszłam z balkonu i usiadłam
na łóżku Zayna. "Co do do cholery znaczyło?" Zeszłam na dół do reszty. Dopiero teraz zauważyłam jaki tu jest bałagan.
- Może by tu trochę posprzątac? - zapytałam
- Najwyższy czas. - powiedział Zayn, po czym wszedł na górę
Po paru minutach wrócił, trzymając w ręku miotły i wiadra. Niall wziął worki i kosze. Chłopcy na początku chcieli sami sprzątac, bez naszej pomocy, ale
można powiedziec, że ich zaszantażowałam. Wtedy dopiero podali nam miatły i zaczęłyśmy sprzątac. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko
pobiegłam by je otworzyc. W drzwiach stała Julie.
- Hej Violetta. A co ty tu wogule robisz?
- Yyyy... - nie wiedziałam co powiedziec
- Nieważne. Wczoraj zostawiłam tu torebkę. Poszukam jej ok? - zapytała
- Jasne, tylko, że będziesz musiała trochę posprzątac, żeby ją znaleźc. - weszłyśmy do domu
Gdy zobaczyła ten bałagan szeroko otworzyła usta.
- W moim pokoju aż takiego syfu nie ma. - dodała, po czym wzięła z moich rąk miotłe
- Hej - powiedziała, gdy zobaczyła resztę
- Cześc. Co ty tu robisz? - zapytał Niall z uśmiechem i zdziwieniem
- Szukam torebki. - odpowiedziała obojętnie Julie
- Chyba ją znalazłem. - usłyszałam głos Harrego schodzącego po schodach
- Oddawaj! - Julie rzuciła miotłę i pobiegła w jego stronę.
- Nie tak szybko ślicznotko. - dźwignął torebkę do góry - oddam Ci, jeśli pójdziesz ze mną na randkę.
- Chyba śnisz chłopczyku. - moja przyjaciółka zaśmiała się i dalej próbowała dosięgnąc torebki.
W tym pomieszczeniu znajdowałam się ja, Niall, Julie i Harry.
- W takim razie... - pochylił torebkę nad wodą
- Nie, tylko nie do wody! - wykrzyczała moja koleżanka
- A pójdziesz? - zapytał po raz kolejny.
Torebka już prawie była zmoczona w wodzie
- Dobra, pójdę z tobą. - powiedziała ze złością Julie i zabrała mu torebkę
- Do wesołego miasteczka. - powiedział chłopak, a w oczach mojej przyjaciółki zaświeciły małe iskierki
" Skąd on wiedział, że Julie kocha wesołe miasteczka?"
- Co proszę? - zapytała Julie, żeby się upewnic
- Dziś o 17. Pasuję? - dodał
- Szybciej bym kupiła sobie karabin i się nim zaszczeliła niż by mi pasowało. - powiedziała
Wyciągnęła ze swojej torebki telefon i coś na nim poklikała, po czym go schowała
- Pomóc wam? - skierowała się do wchodzącego Zayna
- Nie musisz - odpowiedział z uśmiechem
Jednak ona wzięła miotłę leżącą na schodach i reklamówkę, do której rzucaliśmy śmieci
- Idziemy gdzieś dzisiaj? - zaproponował Liam przysuwając się bliżej Emmy.
Sprzątaliśmy ostatnie pomieszczenie
- Ja i Julie dziś nie możemy. Idziemy na randkę. - Harry objął ramieniem Julie.
Widac było, że się w niej gotowało ze wściekłości. Ona odsunęła się od niego, dźwignęła wiadro z wodą i rzuciła nim w loczka. Po chwili chłopak był cały
mokry. Otrzepał swoje włosy.
- Tak chcesz się bawic? - powiedział do Julie i zaczął gonic ją z wiadrem
Dziewczyna uciekała przed nim, a gdy już wylewał wodę, schowała się za Zaynem, tak, że strumień trafił w niego
- Julie! Zabiję! - wykrzyczał mokry Zayn
Oboje zaczęli gonic Julie. Trafili do ogródka. Wszyscy pobiegliśmy za nimi. Harry w końcu złapał Julie, podniósł ją i rzucił do basenu
- Kurwa! Przez Ciebie jestem mokra! - wykrzyczała, gdy się wynurzyła
Złapała Harrego za koszulkę i wciągnęła go do wody. Po chwili Harry wciągnął Zayna. Louis pobiegł w ich stronę i skoczył na bombę do basenu. Zrobiłam to
samo. Woda była dośc zimna, ale dało się wytrzymac. Po chwili wszyscy znajdowali się w wodzie. Bawiliśmy się świetnie. Ciągle zanurzałam Louisa pod wodę, a
on mnie za to chlapał zimnymi strumieniami. Niall na chwilę wyszedł z basenu i pobiegł do domu. Po chwili wrócił z aparatem w ręce.
- Trzeba to uwiecznic. - powiedział
Nie pozowaliśmy do zdjęc, tylko robiliśmy to co przedtem, nie zważają, że ktoś nas fotografuje. Nagle w aparacie padła bateria. To był znak, że trzeba
kończyc zabawę. Kiedy wyszłam z basenu od razu zrobiło mi się zimno, a no moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Poczułam, że ktoś mnie obejmuję.
- Chodź, dam Ci suche ciuchy. - powiedział Louis po czym weszliśmy do domu
Udaliśmy się w kierunku schodów. Po chwili znajdowaliśmy się w pokoju Louisa. Wyciągnął z szafy ubrania i mi je podał.
- Sory za tamto, ale nie mogłem zapanowac nad sobą. - powiedział spuszczając głowę
- Nie musisz przepraszac. Samo Cię do tego sprowokowałam. - puściłam do niego oczko i udałam się do łazienki.
Przebrałam się i wysuszyłam włosy. Wyszłam z pokoju. Nikogo tam nie było. Usłyszałam wrzaski z dołu. Udałam się w tamtą stronę.
- Idziemy dziś do kina i nie chce słyszec żadnego "ale". - powiedział Liam
- Możemy iśc, ale będziemy już zmykac. - powiedziałam
- Już? - wszyscy chłopcy powiedzieli na raz ze smutkiem w głosie
- Tak - powiedziała Julie i udała się w stronę wyjścia
- Tylko pamiętaj o naszej randce! Przyjadę po Ciebie o 17! - Harry wykrzyczał do Julie, która znajdowała się już na dworze.
Razem z Emmą wyszłyśmy z domu chłopaków. Doszłyśmy do Julie. Całą drogę śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Doszłyśmy do naszego domu. Dziewczyny poszły do
swoich pokoi, a ja przygotowałam najpotrzebniejsze produkty na obiad.





 PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM że tak długo nic nie dodawałam ale odeszłam mi wena :( mam nadzieję, że choc trochę się wam spodoba :)










1 komentarz: