Z perspektywy Violetty
Obudziło mnie wkurzające skrzypnięcie drzwi. Nie reagowałam na nie. Chciałam jeszcze pospać. Nagle poczułam, że coś ciężkiego się na mnie położyło. Z początku również nie reagowałam, ale z każdą chwilą ta osoba robiła się coraz cięższa.
- Złaź ze mnie smoku! - powiedziałam prawie niesłyszalnie, zaspanym głosem i zwaliłam ciężar na drugą stronę łóżka.
- Ja smokiem? Powiedz mi gdzie jestem gruba. Tu ani tu na pewno nie. Ale może ty masz gdzieś ten tłuszczyk? Może tu, a może tu ? Ooo ... Tu jest go pełno! - osoba zaczęła mnie gilgotać, a ja pod wpływem tego, że mam łaskotki zaczęłam się głośno śmiać.
- Przestań ... pro ... proszę ... prze ... stań ... - dużo nie zdołałam wymówić przez śmiech.
Osoba przestała mnie łaskotać. Odwróciłam się na plecy i spojrzałam na tajemniczą postać. Nią okazał się nie kto inny jak Julie. Tylko ona potrafiła mnie przez gilgotki doprowadzić do takiego stanu.
- Dzień dobry. - powiedziała uśmiechnięta Julie, Która siedziała po turecku na moim łóżku.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się do niej lekko i przetarłam zaspane oczy.
- To co dzisiaj robimy ? - zapytała schodząc z łóżka
- No ja ... mam randkę z Louisem. - zrobiłam do niej słodką minkę
- Wy i te randki... - ciężko westchnęła i podeszła w stronę mojej szafy
- Zobaczysz. Ty też tak będziesz miała. - pokazałam na nią palcem i zeszłam z łóżka
- Dobra dobra ... To gdzie idziecie ? - zapytała otwierając szafę
- Do restauracji. - odpowiedziałam - ja idę do łazienki. Jak chcesz to możesz trochę pogrzebać trochę w mojej szafie. Może znajdziesz jakąś ładną sukienkę na dzisiaj. - uśmiechnęłam się do niej
- Wiesz co ? W tej szafie pół ciuchów by wyrzucić, bo tobie w niej już nic się nie mieści. - powiedziała, gdy spadło na nią parę ciuchów, wepchanych tak, że ledwo się trzymały.
- Nie przesadzaj. - zaśmiałam się, podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania, które miałam zamiar włożyć na siebie.
Weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie niebieską pidżamę i weszłam pod prysznic. Po gorącej kąpieli ubrałam się, rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Wyszłam z łazienki. To, co zobaczyłam było nie do opisania. W każdym miejscu były ciuchy. Nawet na lampie wisiała biała koszula. Jedynie ładnie rozłożone ubrania znajdowały się na łóżku. Julie stała przed szafą i nuciła pod nosem naszą piosenkę, przy tym cały czas oglądając ciuchy i wyrzucając je w kąt.
- Co tu się dzieję ?! - zapytałam wkurzona, po czym dziewczyna zerwała się, a spodnie, które w tym czasie trzymała w rękach spadły na ziemię.
- Kurwa ! Możesz tak nie straszyć ? Zawału można dostać ! - złapała się za serce
- Ok. Sorry. Ale czemu tu taki bałagan ? - zapytałam wskazując na lampę
- No wiesz ... Kazałaś mi poszukać czegoś eleganckiego. Chodź popatrzeć co znalazłam. - podeszła do łóżka a ja za nią.
Zauważyłam, że znajdują się tam sukienki.
- No to tak ... Znalazłam sześć zajebistych sukienek. - podniosła jedną i mi ją podała - Idź przebierz się do łazienki. - powiedziała uśmiechając się.
Westchnęłam ciężko i znów weszłam do błękitnej łazienki. Założyłam na siebie czarną sukienkę wiązaną za szyję, sięgającą mi powyżej kolana. Podeszłam do dużego lusterka w łazience.
- Ale jesteś seksowna Violetta. - powiedziałam do odbicia w lustrze i puściłam mu oczko
- Już ? - usłyszałam zniecierpliwiony głos Julie.
Poprawiłam sukienkę i jak modelka na wybiegu weszłam do pokoju. Przy łóżku wykręciłam się i znów podeszłam do drzwi od łazienki.
- No nie wiem ... - Julie zrobiła kwaśną minę - Przymierz to. - Rzuciła mi żółtą sukienkę z paskiem i głębokim dekoltem.
Znów weszłam do łazienki i przebrałam się w znalezioną sukienkę. Weszłam do pokoju.
- Na pewno nie. - nie zdążyłam nawet dobrze zamknąć drzwi, a Julie rzuciła mi następną sukienkę. Szybko ubrałam białą, krótką, dopasowaną sukienkę bez ramiączek.
- Ta jest nawet nawet, ale za dużo odsłania. - powiedziała robiąc dziwną minę.
Później przymierzałam jeszcze czarno - beżową, dopasowaną sukienkę bez ramiączek i pomarańczową bez szelek z baskinką, które również nie pasowały mojej przyjaciółce. Została jeszcze tylko jedna ...
- Jak ta będzie źle wyglądać to nie wiem co zrobimy. - powiedziała rzucając mi sukienkę.
Dziś po raz siódmy weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie wcześniejszą sukienkę i ubrałam czerwoną, bez szelek, wiązaną pod biustem. Strzelałam, że Julie się nie spodoba. Wypuściłam głośno powietrze i weszłam do pokoju. Julie cwaniacko się uśmiechnęła.
- Taak. To jest to. - zeszła z łóżka - Wyglądasz jak sex bomba. - zaczęła oglądać mnie z każdej strony, aż w końcu stanęła na wprost mnie. - Louis padnie Ci do stup.
Zaśmiałam się. Wzięłam z szafki nocnej telefon, by zobaczyć, która jest godzina.
- O szlak! - szybko pobiegłam do łazienki i ubrałam się we wcześniejsze rzeczy, po czym wbiegłam znów do pokoju.
- Co jest ? - zapytała Julie ze zdziwioną miną.
- Spóźnie się ! Nie wyrobię ! - zaczęłam panikować
Pobiegłam na dół do kuchni. Była 16.32.
Wyciągnęłam z szafki płatki zbożowe i talerz, a z lodówki jogurt i zaczęłam jeść " opóźnione śniadanie ". Po błyskawicznym zjedzeniu, włożyłam talerz do zmywarki i znów pobiegłam do pokoju.
- Możesz mi do cholery powiedzieć co tu się dzieję ?! - Julie rozłożyła ręcę
- Jest 16.40, a ja jeszcze się nie zaczęłam ubierać. Louis ma po mnie przyjechać o 18.00. Spóźnię się. - powiedziałam zmartwiona
Julie zaczęła się śmiać.
- Co Cie tak śmieszy ? - zapytałam krzyżując ręce
- Kobieto ! Masz jeszcze godzinę i dwadzieścia minut, a ty mówisz, że się spóźnisz ? Idź pod prysznic, a ja znajdę jakieś sexy buty. - powiedziała puszczając mi oczko
Tak jak powiedziała, weszłam do łazienki, ściągnęłam z siebie brudne ciuchy i weszłam pod prysznic. Po szybkiej kąpieli weszłam w ręczniku do pokoju.
- I co teraz ? - zapytałam się przyjaciółki, która szukała czegoś w szufladach.
Wyciągnęła z niej coś czerwonego, a z łóżka wzięła sukienkę i podała mi te rzeczy. Wzięłam je od niej i znów weszłam do łazienki. Pod sukienką leżała czerwona, koronkowa, skąpa bielizna. " och ta Julie ... " Założyłam ją na siebie, po czym ubrałam tą cudowną sukienkę. Weszłam do pokoju, a tam stała Julie z lokówką w ręku. Wskazała na krzesło przed lustrem, na które usiadłam. Dziewczyna zaczęła kręcić mi końcówki włosów. Po paru minutach skończyła.
- A teraz się pomaluj, bo ja czuję się zmęczona. - powiedziała ziewając i rzucając się na moje łóżko.
Zaśmiałam się. Wzięłam czarną kredkę do ręki i zaczęłam się malować. Po paru minutach nałożyłam czerwoną szminkę i byłam gotowa. Julie wskazała na czarne czółenka na platformie. Założyłam je, po czym włożyłam do mojej czarnej torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Spojrzałam jeszcze raz w lustro. " Violetta nie zchrań tej randki. "
- Wyglądasz wspaniale. - z zamyślenia wyrwała mnie Julie.
Podeszła do mnie i pocałowała w policzek.
- Dziękuję. - przytuliłam się do niej, gdy nagle usłyszałam, że zegar bije 18.00, a po chwili dzwonek do drzwi.
- Ja lecę. Życz mi powodzenia. - pomachałam do niej i pobiegłam na dół.
- Cześć Louis . - pocałowałam go w policzek.
Chłopak był ubrany w garnitur i czarne wąskie spodnie.
- Hej. To dla ciebie. - wyjął zza pleców bukiet narcyzów.
- Moje ulubione. Skąd wiedziałeś ? - powąchałam piękne kwiaty
- Męska intuicja. - zaśmiał się - Idziemy ? - zapytał
- Jasne. - wzięłam go pod ramie i udaliśmy się w stronę samochodu
Louis otworzył mi drzwi do auta, po czym pobiegł na miejsce kierowcy. " Prawdziwy gentelmen. " Zapalił samochód. Pomiędzy nami panowała cisza.
- Pięknie wyglądasz. - uśmiechnął się do mnie
- Dzięki. - puściłam buraka
" I po co ty to powiedziałeś Louis ? " Spuściłam głowę w dół, żeby nie widział, że jestem czerwona.
- I słodko się rumienisz. - uśmiechnęłam się lekko
- Do jakiej restauracji jedziemy ? - zapytałam po chwili ciszy
- Mojej ulubionej. - uśmiechnął się cwaniacko
- A dokładniej ? - podniosłam brwi do góry
- Jesteśmy na miejscu. - nie odpowiedział na zadane wcześniej mu pytanie.
Wysiadł z samochodu i szybko go ominął, otwierając mi drzwi. Wysiadłam z samochodu.
- Yyy... Louis, ale to jest ... - przerwał mi
- Zaplecze. Tak wiem. To restauracja mojego kuzyna. - powiedział, wyjmując z samochodu chustkę.
Podszedł do mnie i zawiązał mi oczy od tyłu.
- Co robisz ? - spytałam z uśmiechem
- Już ci mówiłem. Niespodzianka. - odparł, po czym złapał mnie za rękę.
Czułam, że wchodzimy po schodach. Często się potykałam, ale za każdym razem chłopak mnie złapał. Po długich męczarniach wchodzenia na górę Louis zdjął mi chustkę.
- Wow ... Tu jest ... idealnie. - powiedziałam niedowierzając własnym oczom.
Znajdowaliśmy się na dachu restauracji. Na środku stał stolik, z różnego rodzaju daniami, a obok niego dwa krzesła. A do tego wspaniały księżyc. " idealna randka. ".
- Miałem nadzieję, że Ci się spodoba. - powiedział odsuwając mi krzesło.
- Louis, zrobiłeś to wszystko dla mnie ? - zapytałam siadając
- Dla Ciebie wszystko. - uśmiechnął się do mnie szczerze, po czym usiadł na swoim miejscu.
Randka mijała nam wspaniale. Cały czas się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Dowiedziałam się o nim wielu ciekawych rzeczy. " A ja myślałam,że coś spieprze. "
- Chciałbym Ci coś dać. - powiedział po pewnym czasie wyjmując z kieszeni czerwone, podłużne pudełeczko i mi je wręczając.
- Co to jest ? - uśmiechnęłam się do niego zaciekawiona, biorąc od niego pudełko.
Otworzyłam je, a w środku znajdowała się złota bręzoletka z napisem " Wariaci trzymają się razem " Zaśmiałam się.
- Dziękuję Louis. To pięknę. - powiedziałam wyciągając brenzoletke. - Czy mogłbyś ...
- Tak, oczywiście. - powiedział i oboje wstaliśmy.
Chłopak podszedł do mnie i próbował zapiąć brenzoletkę.
- Kupiłem ją wczoraj, jak byliśmy w Western City. Gotowe. - powiedział prostując się.
- Nie wiem jak Ci się odwdzięczyć. - powiedziałam z uśmiechem
- Wystarczy, że pozwolisz mi się o coś zapytać. - zaczął nerwowo drapać się po karku.
- Jasne, mów. - zaśmiałam się
- No więc ... Ja chyba ... Się w tobie zakochałem. Zakochałem się wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłem Cię, uśmiechniętą od ucha do ucha. - uśmiechnął się - A wtedy gdy Cię pocałowałem na balkonie, wiedziałem, że będziesz tą jedyną i uświadomiłem sobie, że nie mogę Cię stracić. - złapał mnie za rękę. - Więc czy ty Violetto Cedri, zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał patrząc mi w oczy
Całkowicie zaskoczył mnie tym pytaniem. Kochałam go, ale myślałam, że bez wzajemności. Był dla mnie ideałem chłopaka. Mojego pierwszego chłopaka. Mimo, że przez chwile nic nie mówiłam, doskonale wiedziałam, co mam odpowiedzieć.
- Oczywiście, że zostanę twoją dziewczyną Louisie Tomlinsonie. - uśmiechnęłam się, po czym wpiłam się w jego usta.
Smakowały jak wszystkie moje ulubione smaki połączone ze sobą. Były takie ciepłe i miękkie. Czułam się jak w niebie. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza.
- I na dodatek, mój nowy chłopak cudownie całuję. - na moje słowa zaśmiał się i mnie namiętnie pocałował.
WITAM WITAM WSZYSTKICH Z POWROTEM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wiem, że zawaliłam sprawę i przez ostatni, długi czas wgl tu nie wchodziłam ... Było to spowodowane brakiem weny ... i tak za każdym razem to odkładałam i odkładam aż w końcu o Was całkiem zapomniałam. Przepraszam. Ale teraz, akurat na urodziny Harrego wzięłam się w garść i obiecałam, że dokończę to, co zaczęłam :D Na pewno połowa z Was mnie opuściła, ale mam nadzieję, że jeszcze wrócicie ... :P Tak więc do SZYBKIEGO zobaczenia znów :*
Ps. Wszystkiego najlepszego Harry !!!!! <3